Doradcę Prezydenta zdradza jego własna mowa. Nie jest zaskoczeniem, że traktuje on sferę działań opozycji jako swoisty rezerwat, który traktuje się z wyższością i pobłażaniem; najwyżej, co jakiś czas, w świetle kamer można dostarczyć mieszkańcom takiej enklawy trochę jedzenia (czyt. wielkodusznie zaprosi się ich na obrady RBN).
Profesor Nałęcz pytany o plany wysłania Tomasza Arabskiego na przytulną placówkę, stwierdza, że w sprawie Smoleńska nic Arabskiemu zarzucić nie można, gdyż to Kancelaria Prezydenta organizowała lot Prezydenta Kaczyńskiego. Nawet jeśli przyjmiemy aproksymacyjną teorię prawdy, to w tej sprawie prezydencki minister nawet nie wyszedł jeszcze ze swojego mieszkania. Prawda stacjonuje daleko stąd, na przykład w instrukcji dotyczącej organizacji lotów typu HEAD, której lektura może być dla czytelnika czymś bardzo pouczającym (pisał o tym np. bloger Ander).
Ja na swoim blogu nie ustalam zazwyczaj żadnych nowych faktów, jedynie leniwie komentuję to, co powiedzieli inni. Chciałbym tylko przypomnieć stronie prezydencko - rządowej jeden skromny, lecz na pewno znaczący fakt. Kiedy Donaldowi Tuskowi zmarła jego mama, nikt z prawej strony nie wygłaszał na ten temat żadnych niestosownych uwag; Prezydent Kaczyński publicznie wygłosił swoje kondolencje. Szkoda, że zapomniał o tym wszystkim Profesor Nałęcz, no ale pewnych PZPR-owskich nawyków się nie zmienia, prawda? Jest tak dlatego, że plemię, które pozornie wymarło, bardzo łatwo wchodzi w krew.
